środa, 15 kwietnia 2015

"To nie świat jest słaby i zepsuty, tylko ludzie" - Miasto szkła

Hej! Zapraszam Was na kolejną recenzję, która powinna pojawić się już jakiś czas temu ;) Mianowicie dziś przyszła pora na napisanie paru słów o „Mieście szkła”, czyli trzecim tomie serii Dary Anioła. 

UWAGA! W recenzji mogą pojawić się spoilery odnoszące się do uprzednich części.
















Tytuł: Miasto Szkła [Dary Anioła #3]
Tytuł oryginału: City of Glass
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: MAG





Po zdarzeniach na statku Valentine’a nasi bohaterowie zmuszeni są powrócić do ojczyzny Nocnych Łowców. Clave oczekuje wyjaśnień różnych kwestii i potrzebuje przeprowadzić naradę w związku z zaistniałą sytuacją - Morgenstern posiadający dwa spośród trzech Darów Anioła stanowi większe zagrożenie niż kiedykolwiek. A najgorsze jest to, że Nocni Łowcy nie mogą chronić przed nim trzeciego Daru, gdyż nikt nie wie jak wygląda, ani gdzie się znajduje.

Pod wpływem niefortunnego toku zdarzeń podróż do Alicante nie przebiega tak jak powinna. Zamiast Clary, która z nadzieją uratowania matki chciała udać się do Idrisu wraz z Lightwoodami, przez Bramę bezprawnie przemieszcza się Simon. I tak rozpoczynają się kłopoty, które nieuchronnie zmierzają ku rozwiązaniu kwestii objęcia władzy w świecie Nocnych Łowców.

„Miasto szkła” może nie porwało mnie od samego początku, a wręcz przebrnięcie przez pierwszych sto stron momentami bywało czystą udręką. Starałam się przypisać to długą rozłąką ze światem wykreowanym przez Cassandrę Clare, a także mojej nieustającej niechęci do Clary. Były chwile, w których to zastanawiałam się dlaczego tyle osób uważa tę część za tak wybitną i cudowną. Jednak po przekroczeniu magicznej granicy około stu pięćdziesięciu stron, poczułam się jakbym sama przeszła przez Bramę prosto do wspaniałego Miasta Szkła. Po prostu nie mogłam przestać myśleć o tej historii.

Bohaterowie Darów Anioła są niezwykli, wyjątkowi, barwni i sprawiają, że z miejsca możemy się w nich zakochać. Przynajmniej większość. Niestety, główna bohaterka wciąż nie wzbudziła mojej sympatii, a na początku wręcz niechęć. Bijący po oczach egocentryzm Clary , ujawniający się przez pierwszą około 1/5 książki sprawiał, że miałam ochotę złapać ją za ramiona i mocno potrząsnąć, a może nawet sprzedać oprzytomniającego liścia. Na szczęście przyznaję, że po tych krytycznych stu stronach bohaterka krok po kroku się rehabilituje, aż docieramy do punktu, kiedy już nie pałam do niej niechęcią, ale traktuję ją neutralnie, co jest dla mnie i tak sporym zaskoczeniem.

Z olbrzymią przykrością stwierdziłam, że przez tak długą przerwę między częścią drugą a „Miastem szkła”, moja miłość do Jace’a znacznie osłabła. Nie zmienia to faktu, że wciąż jest fantastyczny, zabawny i pełen zwyczajowego sobie uroku, lecz dla mnie osobiście to już nie to co w poprzednich częściach. Za to zdecydowanie wzrosła moja sympatia do Simona. Nie pojmuję dlaczego wcześniej go nie doceniałam i nie potrafiłam dostrzec jak świetną i istotną jest postacią. Zahaczając o Lightwoodów - Isabelle od początku zrobiła na mnie mega pozytywne wrażenie. Uwielbiam taki typ bohaterek - silne, pewne siebie, z charakterkiem. Alec jest z kolei bardzo charakterystyczną osobą, trudną do opisania. Jednak zdecydowanie fragmenty z nim i Magnusem należały do moich ulubionych. Po prostu uwielbiam tę parę!

Charakterystyczny styl pisania Cassandry Clare wciąga czytelnika, sprawia, że książkę szybko się czyta i nigdy nie zalewa nas nadmiarem zbędnych opisów. Podoba mi się też to, że fragmenty są przedstawiane z różnych perspektyw, a nie skupiamy się tylko na toku wydarzeń wokół Clary. Gdyby tak było zapewne prędko bym zwariowała i odłożyła tę książkę, nie doczekawszy najciekawszych zdarzeń. Jednak uważam, że na tym tomie cała seria mogłaby się zakończyć. Wiem, że z początku tak miało być, lecz rozbudowano serię o kolejne trzy tomy. W najbliższym czasie, mimo przywiązania do świata Nocnych Łowców nie mam specjalnie ochoty zagłębić się  w kolejne tomy, lecz możecie być pewni, że kiedyś to zrobię!

Podsumowując: Mimo iż początek „Miasta szkła” był dla mnie trudny do przebycia, zakochałam się w tej części. Akcja dosłownie wessała mnie do świata Nocnych Łowców, dzięki czemu mogłam wszystko przeżywać na bieżąco wraz z bohaterami, z którymi naprawdę się zżyłam - a przynajmniej z większością. Rozmaitość wydarzeń i perspektyw porywa czytelnika i nie chce wypuścić do ostatniej strony. Nie spodziewałam się, że ta książka dostanie ode mnie tak wysoką ocenę.

Ocena ogólna: ★★★★★★★★★☆ (9/10)




I to by było wszystko co chciałam Was przekazać na temat „Miasta szkła”. Mam nadzieję, że recenzja jest satysfakcjonująca, gdyż nie planuję nagrywać jej wersji video. Kolejna recenzja już niebawem. To papa! ;)

1 komentarz:

  1. Ja właśnie teraz czytam " Miasto szkła " :)
    Właśnie też słyszałam że Miasto szkła jest jedną z lepszych części serii a potem Miasto zagubionych dusz :)

    OdpowiedzUsuń

© Agata | WS | 1, 2.